Maria Letki „Liski nie płaczą”
Padał rzęsisty deszcz. Schroniskowe liski trochę spały, a trochę się nudziły. Były bezpieczne, nic im nie zagrażało, poza złymi wspomnieniami.
Padał rzęsisty deszcz. Schroniskowe liski trochę spały, a trochę się nudziły. Były bezpieczne, nic im nie zagrażało, poza złymi wspomnieniami.
Kiedy weszłam do kawiarni, Kinga już tam była. Siedziała przygarbiona, wciśnięta w kąt, przy najdalszym stoliku.
Bałam się pierwszej wizyty w schronisku. Pierwszej… we wrześniu 2012 roku.
Weselni goście tłumnie opuścili kościół, otoczyli młodą parę i zasypali ją życzeniami.
Lato powoli ustępowało miejsca jesieni. Czuć to było szczególnie wieczorami, których chłód był wytchnieniem po gorących dniach.
– Ha! Ha! Miśka jest psem. Miśka jest psem. Dobry piesek! Hau! Hau! Do nogi, Miśka!
Wiecie co? Polskie psy to okropne niedowiarki. Przecież każdy wie, że psy są prawdomówne, no nie?
– Widziałeś, jaką miała minę? Ale ją zrobiłem, co?! – Zrobiłeś, zrobiłeś – mruknąłem leniwie.
Mój świat jest bardzo ciasny. Przemierzenie go zajęłoby mi tylko chwilę, ale bardzo boję się go zwiedzać.
@schronisko
Rozliczenia transakcji kartą płatniczą i e-przelewem przeprowadzane są za pośrednictwem Dotpay.pl
Copyright © Korabkowe Opowieści. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.